Fotorelacja z Lanzarote
W sobotę wróciłam z wycieczki na Lanzarote. Czas tam leciał, jak szalony ;) Pokażę Wam, co zwiedziłam, co jadłam i nie tylko. Będzie bardzo dużo zdjęć, więc jeśli jesteście ciekawi, to zapraszam do oglądania :)
Na początek widok z hotelowego balkonu.
Pobliska plaża El Ancla, znajdująca się przy samym hotelu. Niestety ja nie byłam w stanie tam się kąpać z uwagi na ostre kamienie znajdujące się w wodzie, jednak niektórym to nie przeszkadzało.
Zazwyczaj plażowaliśmy tutaj (Playa de las Cucharas). Do tej plaży dzieliło nas tylko niewiele ponad 2km od hotelu :)
Wykupiliśmy dwie wycieczki. Jedna z nich to wycieczka objazdowa po całej wyspie z uwzględnieniem wszystkich najważniejszych miejsc. Nie wszędzie była możliwość, by wysiąść i zrobić zdjęcia, dlatego niektóre zostały zrobione przez szybę autokaru. Generalnie samochodem tam się nie wjedzie, więc nie ma chyba sensu ich wypożyczać. Czasami autokar zatrzymuje się tylko na kilkanaście sekund. Niezwykłe są widoki Parku Narodowego Timanfaya.
W przeciągu trzech sekund woda wlana do szczeliny w ziemi zamienia się w parę.
Gorące kamyki, których nie sposób utrzymać w dłoniach dłużej niż kilka sekund. Miały temperaturę ok. 80 stopni Celsjusza.
Grill na wulkanie.
Kraby albinosy :)
Kolejną atrakcją wycieczki był Ogród kaktusów Guatiza.
Kolejną wycieczką, którą zdecydowaliśmy się wykupić była wyprawa na dziewiczą wyspę La Graciosa. Wspaniałe miejsce i chyba jedno z najpiękniejszych, jakie widziałam!!!
Zwiedziliśmy także stolicę Lanzarote, czyli Arrecife, do której bez problemu można było dojechać autobusem. Bardzo mi się tam podobało!
Relax po ''ciężkim'' dniu :)
Oto kilka przykładowych posiłków, jakie jadłam. Trochę taki miszmasz ;) Posiłki w hotelu były bardzo dobre, tak samo, jak świeże soki i owoce. Jeśli chodzi o alkohol, bardzo zasmakowało mi wino Sangria oraz Ron miel, czyli rum z dodatkiem miodu.
Na koniec, chciałam Was poinformować o moich zaręczynach, jakie miały miejsce na Lanzarote... :)
To na tyle :) Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam ;)
Na początek widok z hotelowego balkonu.
Pobliska plaża El Ancla, znajdująca się przy samym hotelu. Niestety ja nie byłam w stanie tam się kąpać z uwagi na ostre kamienie znajdujące się w wodzie, jednak niektórym to nie przeszkadzało.
Zazwyczaj plażowaliśmy tutaj (Playa de las Cucharas). Do tej plaży dzieliło nas tylko niewiele ponad 2km od hotelu :)
Wykupiliśmy dwie wycieczki. Jedna z nich to wycieczka objazdowa po całej wyspie z uwzględnieniem wszystkich najważniejszych miejsc. Nie wszędzie była możliwość, by wysiąść i zrobić zdjęcia, dlatego niektóre zostały zrobione przez szybę autokaru. Generalnie samochodem tam się nie wjedzie, więc nie ma chyba sensu ich wypożyczać. Czasami autokar zatrzymuje się tylko na kilkanaście sekund. Niezwykłe są widoki Parku Narodowego Timanfaya.
W przeciągu trzech sekund woda wlana do szczeliny w ziemi zamienia się w parę.
Gorące kamyki, których nie sposób utrzymać w dłoniach dłużej niż kilka sekund. Miały temperaturę ok. 80 stopni Celsjusza.
Grill na wulkanie.
Kraby albinosy :)
Kolejną atrakcją wycieczki był Ogród kaktusów Guatiza.
Kolejną wycieczką, którą zdecydowaliśmy się wykupić była wyprawa na dziewiczą wyspę La Graciosa. Wspaniałe miejsce i chyba jedno z najpiękniejszych, jakie widziałam!!!
Zwiedziliśmy także stolicę Lanzarote, czyli Arrecife, do której bez problemu można było dojechać autobusem. Bardzo mi się tam podobało!
Relax po ''ciężkim'' dniu :)
Oto kilka przykładowych posiłków, jakie jadłam. Trochę taki miszmasz ;) Posiłki w hotelu były bardzo dobre, tak samo, jak świeże soki i owoce. Jeśli chodzi o alkohol, bardzo zasmakowało mi wino Sangria oraz Ron miel, czyli rum z dodatkiem miodu.
Na koniec, chciałam Was poinformować o moich zaręczynach, jakie miały miejsce na Lanzarote... :)
To na tyle :) Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam ;)
Gratuluję zareczyn! !!
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńJakie kaktusy. Super wycieczka i oczywiście moje gratulacje :* Szczęścia!
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
Usuńpięknie tam :) super się bawiłaś
OdpowiedzUsuńgratuluje zaręczyn ;*
Dziękuję :*
UsuńTo musiały być wyjątkowe zaręczyny, piękne widoki :)
OdpowiedzUsuńGratuluję !
Zdecydowanie :)
UsuńDziękuję :*
O rany jak tam pięknie, ale zazdroszczę;p Gratuluje zaręczyn kochana :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńTe kaktusy wyglądają jak pufy do siedzenia :D
OdpowiedzUsuńGratulacje!
Faktycznie :D
UsuńDziękuję :*
Piękne zdjęcia! :D
OdpowiedzUsuńSuper zdjęcia, grill na wulkanie to na pewno coś niezapomnianego :)
OdpowiedzUsuńGratuluję zaręczyn!
Dziękuję! :*
UsuńGratulacje :) my zaręczyliśmy się w grudniu ;)
OdpowiedzUsuńNo to całkiem niedawno :)
UsuńDziękuję :*
Gratuluję :) Fajnie jest się zaręczyć na wyjeździe :) trochę taki magiczny się wtedy robi.
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńŚwietna wycieczka. Gratuluję!
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńZazdroszcze wyprawy, przydałaby mi się teraz taka mała "ciepła" przerwa.
OdpowiedzUsuńGratuluję zaręczyn:)
Polecam. Można się nieźle zrelaksować :)
UsuńDziękuję :*
O jejku ale tam masz pięknie, bardzo Ci zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńUwielbiam kaktusy - widzę że tam masz ich pod dostatkiem!
Świetny wyjazd. :)
OdpowiedzUsuńGratulacje!! :)
Dzięki! :)
UsuńZaręczyny dla kobiety to jedno z ważniejszych wydarzeń w życiu - gratuluję:) a widoki cudowne:)
OdpowiedzUsuńto fakt :) dzięki :)
UsuńGrill na wulkanie ciekawy, kaktusy wielkie:)
OdpowiedzUsuń